Blog

UBEZPIECZENIA

KREDYTY

12 listopada 2020

Kredyt hipoteczny w czasach pandemii

Rzeczywistość, która od jakiegoś czasu nas otacza, nie ogranicza się jedynie do zmniejszenia naszej aktywności jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie. Dotyka również sfery finansowej, choć nie każdego równie mocno. Oczywiście szczególnie ucierpiały osoby, które z dnia na dzień straciły pracę lub ze względu na wprowadzone obostrzenia firmy, które prowadzili utraciły możliwość zarobkowania. Na szczęście w odróżnieniu od wiosennego lockdownu i następujących często panicznych i patrząc z dzisiejszej perspektywy nieuzasadnionych ruchów, w tej chwili mamy w większości przypadków do czynienia z podejściem bardziej wyważonym. Dotyczy to również banków, które wiosną w bardzo znacznym stopniu ograniczyły możliwość uzyskania jakiegokolwiek kredytu. Zrobiły to wówczas w różnoraki sposób. Praktycznie wszystkie banki wprowadziły wówczas listę branż nieakceptowalnych i sztywno trzymały się zakazu ich kredytowania. Były wręcz przypadki, gdzie odmawiano podpisania umowy kredytowej osobom, które otrzymały już pozytywne decyzje kredytowe. Większość banków obniżyła również poziom akceptowalnego przez nie ryzyka, co doprowadzało czasem do otrzymywania przez kredytobiorców negatywnych decyzji kredytowych nawet w przypadkach, które przed marcem nie budziłyby najmniejszych wątpliwości, a nawet już w trakcie trwania lockdownu nie wyglądały na objęte nadmiernym ryzykiem. Ograniczona została również dostępność do kredytów z niskim wkładem własnym, tj. z wkładem poniżej 20%. Obecnie mamy dostępnych tylko 6 banków, które takie kredyty oferują, przy czym 2 z nich oferują je wyłącznie dla klientów własnych, a zatem klientów, którzy mają od minimum 6 miesięcy w tych bankach konta z regularnymi wpływami. Kolejny z nich (Bank Millennium) ograniczył maksymalną kwotę kredytu dla wkładu poniżej 20%, a mBank udzieli takiego kredytu wyłącznie jeśli jest to pierwszy lub drugi kredyt hipoteczny danego kredytobiorcy. Ograniczenie dostępności kredytów z 10% wkładem własnym spowodowało jednocześnie wzrost ich ceny. Przed marcem marże takich kredytów oscylowały najczęściej na poziomie 2,3-2,5%, a w niektórych przypadkach możliwe było uzyskanie marży na poziomie około 2%. Obecnie marża 2,7% to bardzo dobrze wyglądająca oferta.
 
Wiele z ograniczeń wprowadzonych przez banki pozostało i zostanie z nami już pewnie na długo lub na zawsze. Jednak w przeciwieństwie do wiosny zmieniło się na pewno podejście banków do ryzyka. Decyzje kredytowe wydawane przez banki są z całą pewnością bardziej przewidywalne, w wielu przypadkach mamy do czynienia również z nieco lepszym liczeniem zdolności kredytowej. W części banków nieco inne jest również podejście do branż podwyższonego ryzyka, a zatem branż, które ze względu na wprowadzone restrykcje nie mogą normalnie funkcjonować (np. gastronomia, fitness, transport). O ile wiosną z reguły banki zupełnie uniemożliwiały im zaciąganie nowych zobowiązań, to obecnie podejście bywa bardziej indywidualne. Oczywiście ryzyko otrzymania decyzji negatywnej dla osoby prowadzącej działalność gospodarczą w takiej branży jak i dla osoby w niej zatrudnionej jest znacznie wyższe niż przed pandemią i nie ryzykowałbym wpłaty zadatku przy podpisywaniu umowy przedwstępnej na zakup nieruchomości, ale w niektórych bankach z pewnością próbować można, choć wielce prawdopodobne, że konieczne będzie dostarczenie dodatkowej dokumentacji, która uwiarygodni kredytobiorcę.
 
Poprawę w nastrojach widać zarówno w bankach jak i u potencjalnych kredytobiorców. Zainteresowanie kredytami hipotecznymi wiosną było bardzo niskie i było to dość zrozumiałe, ponieważ z dnia na dzień obudziliśmy się w nowej rzeczywistości i nikt do końca nie wiedział co będzie nas czekało następnego dnia, a przewidywania analityków wahały się od totalnego kataklizmu po umiarkowany optymizm, co świadczyło wyłącznie o tym, że opierały się one raczej bardziej na przeczuciach niż twardych danych. Tych danych oczywiście nie było za bardzo skąd czerpać, gdyż ostatni raz świat zmagał się z pandemią w trakcie i po I Wojnie Światowej. Dziś banki otwarcie dają do zrozumienia, że kredytów hipotecznych jak najbardziej chcą udzielać, a kredytobiorcy wracają do planów, które wiosną zostały porzucone.
 
Pozytywną zmianą jest na pewno większe zdigitalizowanie procesu uzyskiwania kredytów. Więcej spraw można załatwić online, w części banków można przeprocesować w ten sposób cały wniosek kredytowy, a jedyny fizyczny kontakt z bankiem pojawi się przy podpisywaniu umowy kredytowej. Ciekawostką jest również fakt, że czasem decyzję kredytową można otrzymać w dni wolne od pracy. Wynika to z przesunięcia analityków do pracy zdalnej, co pozwala im na pracę w niestandardowych godzinach.
 
Dość często otrzymuję pytania czy o kredyt starać się już teraz czy czekać może do stycznia lub wiosny. Pytanie zadawane jest najczęściej przez osoby budujące dom i posiadające część środków na rozpoczęcie budowy i nie jest ono motywowane łatwością uzyskania kredytu, ale bardziej ceną – czy później będzie taniej. Moim zdaniem jeśli tylko jest możliwość, to o kredyt starać się jak najszybciej, aby zapewnić sobie finansowanie inwestycji. W dobie pewnej niepewności ważniejsze jest uzyskanie finansowania niż sama cena. Tym można zająć się, gdy sytuacja już się uspokoi (kredyt zawsze można przenieść do innego banku, jeśli pojawią się takie możliwości). Warto nadmienić tutaj, że pomijając kredyty z niskim wkładem własnym, marże od marca wcale nie poszybowały w górę, a jeśli tak to w niewielkim stopniu i tylko w części banków. Banki, które na przełomie marca i kwietnia podniosły marże, latem przynajmniej częściowo swoje oferty poprawiły.
Twój e-mail:
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz został wysłany - dziękujemy.
Proszę wypełnić wszystkie wymagane pola!

 

87-500 Rypin, ul. Wiejska 2

+48 507 483 623

Lzalewski@fintime.com.pl

ŁUKASZ ZALEWSKI

KONTAKT